Powoli zaczynam wracać do życia po maturach, choć nie mogę się jeszcze przestawić na wakacyjny tryb. To, że nie muszę wstać wcześnie rano (ok, i tak wstaję) i że moje dni stały się nagle bardzo długie, strasznie wybija mnie z rytmu. Matury skłoniły mnie do wielu przemyśleń dotyczących mojej nauki i sposoby planowania czasu, na pewno jeszcze dokładniej się tym zajmę i być może coś tam napiszę. A tymczasem przechodzę do podsumowania drugiego już wyzwania fotograficznego z Jest Rudo w którym brałam udział. Podobnie jak poprzednim razem, nie udało mi się zrealizować wszystkich tematów, ale i tak jestem z siebie dumna, że udało mi się zrobić cokolwiek. Matury skończyłam 18 maja, a czas na realizację wyzwania był do 21 więc zamierzałam całkiem sobie odpuścić i przyłożyć się do kolejnego, ale udało mi się coś tam stworzyć.
niedziela, 24 maja 2015
Podsumowanie wyzwania fotograficznego z Jest Rudo
Powoli zaczynam wracać do życia po maturach, choć nie mogę się jeszcze przestawić na wakacyjny tryb. To, że nie muszę wstać wcześnie rano (ok, i tak wstaję) i że moje dni stały się nagle bardzo długie, strasznie wybija mnie z rytmu. Matury skłoniły mnie do wielu przemyśleń dotyczących mojej nauki i sposoby planowania czasu, na pewno jeszcze dokładniej się tym zajmę i być może coś tam napiszę. A tymczasem przechodzę do podsumowania drugiego już wyzwania fotograficznego z Jest Rudo w którym brałam udział. Podobnie jak poprzednim razem, nie udało mi się zrealizować wszystkich tematów, ale i tak jestem z siebie dumna, że udało mi się zrobić cokolwiek. Matury skończyłam 18 maja, a czas na realizację wyzwania był do 21 więc zamierzałam całkiem sobie odpuścić i przyłożyć się do kolejnego, ale udało mi się coś tam stworzyć.
niedziela, 19 kwietnia 2015
Flower's anatomy
piątek, 3 kwietnia 2015
Podsumowanie marca
Podsumowań miesiąca nie było już od dłuższego czasu, jakoś nigdy nie miałam wystarczająco dużo zdjęć, aby jakoś to zebrać w jeden wpis. W marcu jednak wiosna jakoś mnie natchnęła do działania, aparat był ze mną na wszystkich spacerach i starałam się jak najwięcej udzielać na Instagramie.
sobota, 28 marca 2015
Rok bloga + 50 faktów o mnie
Dobra, może urodziny bloga odrobinę oszukane, bo rok minął już kilka dni temu, ale obecnie przygotowania do matury i ostatnie sprawdziany przed zakończeniem roku pochłaniają tyle, mojego czasu, że nie daję rady nic już tutaj stworzyć. Pomyślałam jednak, że rok istnienia tego miejsca w internetach będzie świetną okazją, żeby trochę lepiej się poznać.
Zacznę może od krótkiego podsumowania. Przez ten rok stworzyłam coś, co dla mnie jest absolutnie niesamowite. Mój blog nie jest popularny i nie ściągam tutaj tysięcy ludzi, ale jest miejscem całkowicie moim, dokładnie takim, jakie mi odpowiada. Jest przy okazji zapisem całego roku mojego życia, wspomnień, odkryć, przemyśleń. Uwielbiam przeglądać stare posty, szczególnie te z podróży, lubię dzielić się zdjęciami, lubię to, że swoje ulubione przepisy mogę zebrać w jednym miejscu. Jest cudownie, kiedy go czytacie, kiedy komentujecie, i każde słowo zostawione tutaj przez innego człowieka niesamowicie mnie cieszy, ale przede wszystkim to miejsce jest moje i takie właśnie chcę, żeby było.
1. Urodziłam się 27 kwietnia 1996 roku czyli za niecały miesiąc skończę 19 lat.
2. W tym roku zdaję maturę i zamierzam podejść do czterech rozszerzeń: z matematyki, geografii, języka polskiego i angielskiego.
3. Mam dwa koty i oba są czarne.
4. Miałam też dwie świnki morskie, rybki i... 14 chomików.
5. Jestem straszną bałaganiarą, podłoga często zastępuje mi szafę, a pod łóżko lepiej nie zaglądać.
6. Mimo, że bałagan w pokoju zupełnie mi nie przeszkadza, nie znoszę bałaganu w swoim planie dnia i mam bzika na punkcie organizacji swojego czasu.
7. Moją najlepszą przyjaciółkę znam od pierwszych miesięcy swojego życia i na początku szczerze się nie znosiłyśmy.
8. Mam taki śmieszny nawyk, że kiedy widzę jakieś słowo, odruchowo dzielę je na części po 3 litery, kiedy jest to całe zdanie, nie uwzględniam przerw między słowami np pac-chn-iew-ios-ną. Najładniejsze słowa to takie, które da się podzielić na 3 i każda trójka zawiera w sobie dwie spółgłoski na i samogłoskę w środku albo na odwrót.
9. Nie lubię sportów, szczególnie gier zespołowych, ale od 4-tego roku życia jeżdżę na nartach, a od 9-tego jeżdżę również konno.
10. Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem - zupełnie nie radzę sobie ze stresem i bardzo często płaczę.
11. W dzieciństwie bardzo dużo pływałam i naprawdę lubiłam to robić. Coś mi się odmieniło kiedy poszłam do pływackiej klasy w gimnazjum, przez 3 lata skutecznie migałam się od treningów a od zakończenia szkoły nie byłam na basenie ani razu - pomijając aquaparki, bo je cały czas uwielbiam.
12. Uwielbiam jeść.
13. Mam jednak takie smaki których nie znoszę - słodką paprykę, ananasa i kminek.
14. Bardzo szybko marznę, moje palce zamarzają w październiku i rozmarzają chyba dopiero w marcu.
15. W związku z tym, że szybko marznę, nie znoszę niskich temperatur, ale chyba jeszcze bardziej nie lubię upałów. Bardzo szybko zaczyna mnie boleć głowa i robi mi się słabo.
16. Nigdy nie złamałam sobie żadnej kości, ani nie jestem na nic uczulona. Miałam jedynie skręcone kolano.
17. Nigdy też nie miałam zakładanych szwów.
19. Prawie w ogóle nie oglądam telewizji, moją jedyną słabością jest ,,Szkoła". Sama nie rozumiem dlaczego, czasem chyba potrzebuję takiego odmóżdzenia.
20. Oglądam jeszcze ,,Reign" i ,,Pamiętniki Wampirów"
21. Zupełnie nie potrafię tańczyć (ani nawet nie lubię). Zaliczyłam co prawda kilkumiesięczną przygodę z kursem tańca (za namową chłopaka) i czasem na jakiejś imprezie potańczę, ale zdecydowanie nie jest to moja ulubiona aktywność.
22. Moim marzeniem są studia we Wrocławiu, ale nie mam pojęcia, na jaki kierunek chciałabym się wybrać.
23. Lubię analizować koszyki innych ludzi w sklepach - patrzę na składniki, które kupują i zgaduję, co będą gotować, czy mają dzieci, jakie maja plany na wieczór itp.
24. Jestem introwertyczką, ale nie jestem jakoś szczególnie nieśmiała. Po prostu nie lubię obcych.
25. Śmieję się w sytuacjach w których nie powinnam, kiedy dzieje się coś złego, jestem zdenerwowana lub przestraszona. Przez to nie potrafię też kłamać.
26. Każdą, dosłownie każdą sytuację potrafię dostrzec z różnych stron.
27. Panicznie boję się pająków i wszystkiego co jest małe, brzydkie i lata. Nie przepadam tez za widokiem krwi, a podczas szczepienia mam ochotę uciekać.
28. Mam 158 cm wzrostu i lubię być niska.
29. Nie potrafię sobie wyobrazić domu bez kotów, uwielbiam te zwierzęta i mogłabym na nie patrzeć godzinami (niestety tylko patrzeć, moje koty nie są typami, które lubię głaskanie)
30. Boję się chodzić po ciemku, wszędzie widzę gwałcicieli i morderców.
31. Na szczycie mojej podróżniczej listy marzeń stoją Nowergia, Szkocja i Japonia.
32. Myślę, że jestem uzależniona od swojego telefonu.
33. Uwielbiam robić zakupy w Biedronce i Lidlu, choć zwykle kupuję tam mnóstwo rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję.
34. Tak, mam 18 lat i śpię z misiem.
35. Miś ma na imię Hałabała, jest różowy i dostałam go gdy miałam roczek.
36. Mam trochę pomieszane zmysły i mam problem z rozróżnianiem zapachów - odbieram je innymi zmysłami niż powinnam. Potrafię określić smak danego zapachu, jego ciężar, gęstość, czy nawet kolor, ,,widzę" zapachy, ale nie potrafię wyczuć w nim konkretnej rzeczy. Może dlatego lubię kosmetyki pachnące jedzeniem - np. czekoladą czy wanilią - wtedy dokładnie wiem, co to jest.
37. Prawa strona myli mi się z lewą.
38. Zupełnie nie mam orientacji w terenie, potrafię pokonać tą samą trasę kilkadziesiąt razy i nadal jej nie zapamiętać. Zapamiętam dopiero wtedy, gdy przynajmniej 5 razy przejdę ją całkiem sama.
39. Brzydzę się stopami, ale za to uwielbiam kupować skarpetki, to dla mnie jedna z najładniejszych części garderoby i mogłabym zamieszkać na dziale ze skarpetkami.
40. Podobną reakcję wywołują u mnie wszelkie działy z artykułami do kuchni.
Na koniec mały bonus. Postanowiłam rozegrać 50 faktów tak, że 40 jest moich, a pozostałe 10 to pomysły Basi i Pawła - po 5 dla każdego z nich. W końcu nikt nie zna mnie tak dobrze, jak ludzie, z którymi spędzam 90% wolnego czasu.
41. Strasznie wyolbrzymiam, kiedy o czymś opowiadam. Nadużywam słów tysiąc, milion, ogromne i tak dalej.
42. Uwielbiam wszystko co małe, mini jedzenie, mini kosmetyki, jeżeli coś jest małe, słodkie i nie wiadomo do czego służy, to na pewno mi się spodoba. Rzeczy, które tworzę też zwykle są mini. Jedynym wyjątkiem jest mój telefon - musi być wielki, może dlatego, że słabo widzę.
43. Kiedy oglądamy z Basią filmy, owijam się cała kołdrą, tak, że wystają tylko moje okulary, to taka typowa poza. Na dodatek oglądając cokolwiek jestem betonem, rzadko czymś się oburzam albo zachwycam, to znaczy robię to, ale rzadko to okazuję. Najgorzej jest chyba kiedy oglądamy seriale i dzieją się jakieś straszne rzeczy a ja udaję trupa,
44. Jestem bardzo empatyczna, zwykle potrafię zrozumieć co ludzie czują i wytłumaczyć ich zachowania.
45.Jestem nieprzewidywalna, czasem w środku poważnej rozmowy potrafię rzucić jakimś ekstremalnie głupim/zboczonym/obrzydliwym żartem czy porównaniem i nie widzę w tym nic dziwnego, dopiero po chwili orientuję się co powiedziałam.
46. Psuję niespodzianki. To wygląda mniej więcej tak: paweł wymyśli fajne miejsce na randkę, planuje mnie tam zabrać powiedzmy w piątek, a ja w czwartek wyjeżdżam z tekstem ,,ej chodźmy gdzieś, znalazłam takie fajne miejsce blablabla" i mówię dokładnie o tym, co on wymyślił.
47. Jednym z moich popisowych wypieków jest domowy chleb. Paweł go uwielbia, podobnie jak moja rodzina i chyba wszyscy, którzy mieli okazję go spróbować. Nie wiem jak to się stało, że na blogu nie ma jeszcze przepisu, na pewno to nadrobię.
48. Uwielbiam jeść kukurydzę. I taką w kolbach, i z puszki. Kiedy robimy pizzę, potrafię wsypać całą puszkę na dwa kawałki.
49. Zachowuję się jak małe dziecko, chwilami myślę jak małe dziecko i w sumie mam nadzieję, że nigdy z tego nie wyrosnę. Dzieci mają jakąś taką ciekawość świata, łatwo zachwycają się prostymi rzeczami. Chociaż ostatnio poszłam na szczepienie bez mamy.
50. Bez przerwy bawię się włosami. Jest to nawyk, który mam od podstawówki, na jakiś czas udało mi się go zwalczyć w gimnazjum, ale od kilku lat znowu powrócił i zupełnie nad tym nie panuję. Robię to całkowicie nieświadomie i nie jest to u mnie oznaką stresu ani żadnych innych głębszych emocji, po prostu muszę mieć coś w rękach.
40. Podobną reakcję wywołują u mnie wszelkie działy z artykułami do kuchni.
Na koniec mały bonus. Postanowiłam rozegrać 50 faktów tak, że 40 jest moich, a pozostałe 10 to pomysły Basi i Pawła - po 5 dla każdego z nich. W końcu nikt nie zna mnie tak dobrze, jak ludzie, z którymi spędzam 90% wolnego czasu.
41. Strasznie wyolbrzymiam, kiedy o czymś opowiadam. Nadużywam słów tysiąc, milion, ogromne i tak dalej.
42. Uwielbiam wszystko co małe, mini jedzenie, mini kosmetyki, jeżeli coś jest małe, słodkie i nie wiadomo do czego służy, to na pewno mi się spodoba. Rzeczy, które tworzę też zwykle są mini. Jedynym wyjątkiem jest mój telefon - musi być wielki, może dlatego, że słabo widzę.
43. Kiedy oglądamy z Basią filmy, owijam się cała kołdrą, tak, że wystają tylko moje okulary, to taka typowa poza. Na dodatek oglądając cokolwiek jestem betonem, rzadko czymś się oburzam albo zachwycam, to znaczy robię to, ale rzadko to okazuję. Najgorzej jest chyba kiedy oglądamy seriale i dzieją się jakieś straszne rzeczy a ja udaję trupa,
44. Jestem bardzo empatyczna, zwykle potrafię zrozumieć co ludzie czują i wytłumaczyć ich zachowania.
45.Jestem nieprzewidywalna, czasem w środku poważnej rozmowy potrafię rzucić jakimś ekstremalnie głupim/zboczonym/obrzydliwym żartem czy porównaniem i nie widzę w tym nic dziwnego, dopiero po chwili orientuję się co powiedziałam.
46. Psuję niespodzianki. To wygląda mniej więcej tak: paweł wymyśli fajne miejsce na randkę, planuje mnie tam zabrać powiedzmy w piątek, a ja w czwartek wyjeżdżam z tekstem ,,ej chodźmy gdzieś, znalazłam takie fajne miejsce blablabla" i mówię dokładnie o tym, co on wymyślił.
47. Jednym z moich popisowych wypieków jest domowy chleb. Paweł go uwielbia, podobnie jak moja rodzina i chyba wszyscy, którzy mieli okazję go spróbować. Nie wiem jak to się stało, że na blogu nie ma jeszcze przepisu, na pewno to nadrobię.
48. Uwielbiam jeść kukurydzę. I taką w kolbach, i z puszki. Kiedy robimy pizzę, potrafię wsypać całą puszkę na dwa kawałki.
49. Zachowuję się jak małe dziecko, chwilami myślę jak małe dziecko i w sumie mam nadzieję, że nigdy z tego nie wyrosnę. Dzieci mają jakąś taką ciekawość świata, łatwo zachwycają się prostymi rzeczami. Chociaż ostatnio poszłam na szczepienie bez mamy.
50. Bez przerwy bawię się włosami. Jest to nawyk, który mam od podstawówki, na jakiś czas udało mi się go zwalczyć w gimnazjum, ale od kilku lat znowu powrócił i zupełnie nad tym nie panuję. Robię to całkowicie nieświadomie i nie jest to u mnie oznaką stresu ani żadnych innych głębszych emocji, po prostu muszę mieć coś w rękach.
Szczerze mówiąc sądziłam, że wymyślenie 50 rzeczy, które mogę powiedzieć o sobie będze trudnym zadaniem, a poszło mi bardzo szybko i spokojnie mogłabym napisać drugie tyle, ale już chyba nikt by tego nie przeczytał. Jeszcze raz dziękuję za każdą wizytę i każdy pozostawiony komentarz - naprawdę bardzo mnie to cieszy.
Zapraszam też na moją stronę na facebooku oraz na Instagram.
niedziela, 15 marca 2015
Robimy domowe burgery
Wiecie, ja ogólnie byłam dziwnym dzieckiem. Nie znosiłam coca coli (dalej nie lubię gazowanego ogólnie ale coca colę czasem wypiję), miałam jakąś dziwną awersję do noszenia dżinsów i nie jadłam burgerów. Nigdy, żadnego, przez większość życia. Nie i już. Po części mi to zostało, bo nadal nie przepadam za typowo fast foodowymi kanapkami z płaskim mięsem i napompowaną bułką. Ale domowe burgery to zupełnie co innego. Są przepyszne a przygotowane z dobrej jakości składników mogą stać się pełnowartościowym i na dodatek bardzo sycącym obiadem. Post powstaje w dużej mierze z mojej własnej potrzeby - chcę mieć swój idealny przepis zawsze przy sobie bez konieczności przeszukiwania całych internetów (i tak na końcu zawsze robimy po swojemu).
wtorek, 10 marca 2015
DIY: Mój album z Włoch
Pamiętacie jeszcze album z Węgier? Już wtedy taka forma przedstawiania zdjęć na papierze bardzo mi się spodobała i wiedziałam, że albumów powstanie więcej. Czekałam tylko na jakiś większy pakiet zdjęć, żeby wywołać wszystkie za jednym razem. Z Włoch zdjęć przyjechało całe mnóstwo, więc okazja była idealna. Mam też sporo odbitek na album z całego minionego roku, ale o tym innym razem. Dzisiaj przedstawiam wam mój piękny, idealny album z Włoch. Jestem z niego niesamowicie dumna i tak jak uwielbiam przeglądać węgierską wersję, tak i do tego na pewno będę wiele razy wracać.
sobota, 7 marca 2015
DIY: Robimy domowy puder
Jestem wielką fanką domowej roboty kosmetyków. Uwielbiam w nich to, że możemy dostosować je do własnych potrzeb w każdym milimetrze i wiemy dokładnie czego używamy. Nie lubię też wydawać na kosmetyki dużo pieniędzy. Moja skóra jest dosyć wrażliwa i bardzo wiele kosmetyków się u mnie nie sprawdza, dlatego kupując cokolwiek po cichu liczę się z tym, że być może nie będę mogła tego używać - tak jest na przykład z większością cieni do oczu, kremów i właśnie pudrów. O ile cieni po prostu za często nie używam a krem znalazłam jeden idealny, to z pudrami zawsze miałam problem. Postanowiłam więc przygotować coś własnego i udało się. Mam puder, który mi nie szkodzi, jest mocno matujący i ma dokładnie taki kolor i właściwości, jakich potrzebuję.
sobota, 28 lutego 2015
TestuJemy: Amerykański tydzień w Lidlu
Co prawda amerykański tydzień w Lidlu powoli dobiega końca, ale produkty po tego typu ofertach często pozostają w sklepach przez dłuższy czas, a na dodatek akcje są cyklicznie powtarzane, więc na pewno jeszcze kiedyś uda wam się coś pysznego upolować. Dzisiejszy post jest dla mnie wyjątkowy, bo będę pisać o dwóch rzeczach, które lubię: o Lidlu i o jedzeniu. O ile miłość do jedzenia jest całkiem zrozumiała i dosyć popularna, o tyle miłość do Lidla to już chyba jakaś wyższa forma choroby o nazwie chcętowszystko.
czwartek, 26 lutego 2015
Karmelowa tapioka ze smażonym bananem
Dzisiaj mam dla was kolejny przepis. Nie wiem do końca jak określić to, co ugotowałam. U mnie jest to raczej propozycja śniadaniowa, ale równie dobrze może zostać kolacją czy deserem. Wokół tapioki ostatnio zrobiło się sporo szumu, ale ja dopiero niedawno miałam okazje jej spróbować. Pokażę więc w jakim wydaniu smakuje mi najbardziej.
niedziela, 22 lutego 2015
Momenty
Jest 13 lutego, wcześnie rano. On jeszcze nic nie wie. To znaczy wie, tylko tyle, ile wyczytał z listu podrzuconego poprzedniego wieczora. Z reguły to on jest mistrzem niespodzianek, ale tym razem postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
środa, 18 lutego 2015
6 potraw, których musisz spróbować będąc w Alpach
Wreszcie post o jedzeniu. Uwielbiam gotować i uwielbiam mówić o jedzeniu. I oglądać jedzenie. I ogólnie jeść też.
Mniej więcej od piątego roku życia w każde ferie jeżdżę z dużą grupą na narty (rodzice, znajomi rodziców, dzieci znajomych rodziców i te sprawy) w Alpy. Zazwyczaj jest to Austria, ale dwa razy udało mi się zawitać we Włoszech (Włoch w najbliższym czasie zobaczysz sporo, bo właśnie stamtąd wróciłam i na pewno opowiem o tym więcej). Na początku narciarskiej kariery w ciągu dnia żywiliśmy się kanapkami, a ciepłe obiady zjadaliśmy w domu, ale już po paru latach przerzuciliśmy się na jedzenie na stoku. Dla mnie to idealna opcja, bo mogę się porządnie rozgrzać, a na dodatek wypróbować lokalne specjały. Jestem już w tym narciarskim jedzeniu całkiem obeznana i postanowiłam zrobić mały przewodnik.
czwartek, 12 lutego 2015
Mleko owsiane
środa, 28 stycznia 2015
Jak mieć w kuchni najpiękniejsze pojemniki na przyprawy?
Na przyprawy, kawę, herbatę, mąkę, płatki owsiane... cokolwiek. Sposób jest prosty: zrobić je samemu! Są tak banalnie proste i tanie, że można by obstawić nimi całą kuchnię. Marzą mi się takie słoiki dosłownie na wszystko, tyle że w odpowiednich rozmiarach.
Ładnych pojemników na sól i cukier szukałam już od jakiegoś czasu. Miałam tylko 2 warunki: chciałam, aby było widać zawartość i żeby nie kosztowały majątku. No i żeby były piękne. Teraz mam takie i to dosłownie za grosze.
sobota, 17 stycznia 2015
Podsumowanie wyzwania fotograficznego
Wyzwanie zorganizowane zostało przez Natalię z Jest Rudo. Tematyka zdjęć bardzo mi pasowała, choć ze względu na brak zimowej aury (śnieg poleżał wprawdzie przez kilka dni, ale już dawno nie ma po nim śladu) miałam spory problem z motywacją. Mimo tego jestem całkiem zadowolona. Moim celem było zrealizowanie przynajmniej 10 zaproponowanych tematów, a udało mi się wybrać aż 20 zdjęć. Mam nadzieję, że Wam się spodobają :)
wtorek, 6 stycznia 2015
Leśny mech czyli ciasto szpinakowe w moim wydaniu
Ciasto ze szpinaku może i brzmi nieco strasznie, ale zapewniam, że jest przepyszne. Znienawidzone przez ludzkość biedne, zielone warzywko nie jest wyczuwalne nawet w najmniejszym stopniu, a nadaje deserowi pięknego koloru... Tak właśnie, jak na kobietę przystało, pokochałam to ciasto nie za smak, a za wygląd. Ale i smakiem nie zawiodło... Przekonajcie się sami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)