zdjęcia są fe - wiem, ale słońce nie chciało świecić. |
Wiecie, nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy sami robią sobie kalendarze. No bo jest tyle dostępnych w sklepach, że zawsze umiałam znaleźć coś dla siebie. A nawet jeśli do końca nic mi nie pasowało, to zawsze dawało się jakoś przystosować do wygodnego użytku. Ogólnie nie jestem szczególnie zorganizowanym człowiekiem, rzadko mam coś zaplanowane co do godziny i wszystkie sprawy zostawiam na ostatni moment. Dlatego też kalendarz nigdy nie był czymś całkiem niezbędnym (no, pomijając kwestię sprawdzianów i kartkówek - tutaj bez ogarniacza ani rusz, ale świetnie sprawdza się aplikacja na telefon). Ale jakiś czas temu zorientowałam się, że kalendarz nie musi być wyłącznie kalendarzem. Mogę umieścić w nic co chcę i nie musi być to przypisane do konkretnej daty. Siadłam na kilka wieczorów z moim nowym przyjacielem Gimpem i powstało co powstało. Czekam na zbindowanie, bo ubzdurałam sobie, że muszę to zrobić za pomocą sprężynki a nie brzydkiego plastiku. Obeszłam pół miasta i nic nie znalazła, kolejne pół czeka na przyszły tydzień.
Mój kalendarz jest dość mały - format A6 i obejmuje dwa miesiące - lipiec i sierpień. Okładka jest po prostu kawałkiem grubszej tekturki oprawionej w przygotowany wcześniej wzorek. Kalendarz został podzielony na kilka części, każda oddzielona jest zalaminowaną okładką. Wszystkie okładki będą do pobrania na końcu posta. Na wewnętrznej stronie okładki przykleiłam zakładki indeksujące, aby zawsze mieć je pod ręką. Marzą mi się jakieś takie ładniejsze... :)
Następna jest zakładka ,,miejsca". Tutaj będę wypisywać wszystkie ciekawe inicjatywy, imprezy, kawiarnie, czy po prostu miejsca na świecie w które chcę trafić w najbliższym czasie. To też taka część na różne pierdółki, które nie pasują nigdzie indziej. To pierwsza z zakładek z takim wystającym czymś, dzięki temu łatwo znajdę to miejsce w notesie. Polecam jednak je zalaminować, bo wystające elementy mogą szybko się zniszczyć.
Później następuje część blogowa, czyli projekty postów, wszelkie pomysły, rzeczy do przygotowania itp.
Kuchnia. Tłumaczyć chyba nie muszę - przepisy, listy zakupów, pomysły i takie inne pierdółki.
Część o tytule DIY to miejsce na moje twórcze wyżycie się. Nie tylko pomysły i inspiracje, tutaj będę mogła bazgrać sobie do woli i zapisywać luźne myśli. Taki plan.
Na końcu zamieściłam jeszcze 3 strony z listami rzeczy wartych uwagi - filmy, książki i muzyka. Serduszka będę odkreślać po poznaniu danej pozycji - to taka forma motywacji.
Na pewno pochwalę się, kiedy uda mi się całość zbindować, ale bardzo chciałam wrzucić przed końcem miesiąca :)

















Aby zobaczyć obrazki z oryginalnym rozmiarze, kliknijcie na nie i pobierzcie. Niestety wstawienie ich jako link przerosło moje umiejętności (tzn mogłam wstawić link do obrazka, ale to byłoby trochę bez sensu :))
Wszystkie są w formacie A6, jedynie te z zakładkami są nieco większe (przez wystający element).
Jeżeli zdecydujecie się wykorzystać mój kalendarz - koniecznie dajcie znać! :)