Mały i Duży są na etapie zaprzyjaźniania się. To jest dosyć trudna przyjaźń - Duży nigdy nie miał do czynienia z innym kotem, pomijając te, które przeganiał z ogródka. Natomiast Mały nie rozumie Dużego i jest bardzo, bardzo nierozsądny. Chyba nie widzi o ile jest mniejszy i słabszy, biedaczek.
Mały wcale nie jest taki mały. Ma około roku i większy już raczej nie urośnie, ale w porównaniu ze starszym, wielkim Czikim wygląda jak kociątko. Ogólnie jest zaprzeczeniem wszystkiego co kocie. Po utracie części ogona jest ogromną niezdarą, o czym za chwilę się przekonacie. W ogóle mam wrażenie, że tak naprawdę to kryptopies. Nawet swój ogon goni. Chodzenie na smyczy mu odpuszczę, ale może da się nauczyć komend?
Scena pierwsza.
Znacie takiego człowieka, którego nikt nie lubi? Który widząc Was na ulicy zaczyna opowiadać historię całego życia i tylko szukacie pretekstu, aby mu uciec? Każdy chyba zna. Mały jest 10 razy bardziej namolny. Taka sytuacja. Duży widząc małego, spina się, jeży, i zaczyna wydawać z siebie dźwięki przypominające skrobanie paznokciem bo styropianie. Oczywistym jest, że chce Małego przegonić. Mały, jako zwierzę pozbawione instynktu samozachowawczego podchodzi, i szturcha Dużego nosem, a kiedy ten próbuje uciec - Mały chodzi za nim krok w krok.
Scena druga.
Pierwsza wizyta Małego na ogródku. Pozazdrościł Dużemu możliwości spacerowania po trawce i sam zdecydował się na podobną przyjemność. Jednak o ile Duży jest symbolem gracji i zwinności, a tyle Mały... Na początek przez dobre pięć minut głowi się, jak tu zeskoczyć z metrowego murka. Po zaplątaniu się w sznurek, próbie wyjścia tyłem i kilku innych szalonych akrobacjach postanawia zejść z innej strony. Niestety, idąc w tamtą stronę, spada z murka i wpada w krzaczki większe od siebie.
Scena trzecia.
Będzie krótko. Mały siedzi pod stołem. Duży, niczego nieświadomy przechodzi obok machając ogonem. Co robi Mały? Poluje na ogon.
Scena czwarta.
Dosłownie przed chwilą. Mały pierwszy raz odwiedza mój pokój. Przerażony, wyraźnie zdezorientowany, chyba sam do końca nie wie, czy wolno mu tu być. Znalazłszy na podłodze bliżej niezidentyfikowany śmieć (raczej złożony z papieru :O) zaczyna go pożerać. Kiedy - bardzo spokojnie - mówię ,,Zostaw", dostaje nagłej paniki i wybiega z pokoju. O ile Duży od malutkiego poruszał się po płytkach i tego typu powierzchniach, o tyle Mały, rozpędzając się na moim wypolerowanym parkiecie, wpada w poślizg i cały pokój pokonuje na tyłku, próbując wbić swoje ostre pazury w podłogę. Chyba nawet nie zarysował.
Scena piąta.
Moja ulubiona. Wiecie, najlepsze zabawki dla kotów, to te najprostsze. Duży upodobał sobie kulki z folii aluminiowej i gumki do włosów, natomiast Mały sznurki. Próbował dzisiaj złapać sznurek. Przynajmniej tak myślał, że to sznurek. Chyba mu uciekł.
Proszę, oglądajcie bez głosu. Wrzucam bezpośrednio z komórki i nie mam pojęcia jak usunąć naszą inteligentną konwersację :)
zabawny pomysł na posta. Posiadaczki kotów zawsze potrafią o nich w jakiś zabawny sposób pisać ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie takich postów więcej. O ile Duży już niczym nie był mnie w stanie zadziwić, o tyle oba razem bez przerwy robią coraz śmieszniejsze rzeczy. Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się zrobić więcej zdjęć. Dwa czarne koty są średnio fotogeniczne :)
Usuń