Wiecie, smażony ser w panierce jest nieodłącznym elementem jednodniowych narciarskich wypadów w słowackie góry. Już kiedy miałam kilka lat i stawiałam swoje pierwsze kroki (zjazdy?) na stoku, kończyły się one posiadówką w cieplutkiej restauracji z talerzem parującego sera i frytek, których zawsze było dla mnie za dużo ale nie potrafiłam przestać jeść. Do tego sok truskawkowy, która zamawiałam głównie dlatego, że truskawka to po słowacku prawie jagoda i zawsze mnie to śmieszyło. A wcześniej podbierana łyżkami od rodziców zupa cebulowa lub czosnkowa. Deserów nie było, nikt już by ich nie zmieścił. Siedzieliśmy ze znajomymi w drewnianej sali, gdzieś w kącie tlił się kominek, a ze ścian obserwowały nas plastikowe oczy.
Smażony ser często przygotowuję na obiad, kiedy nie mam innych pomysłów. Teraz jednak postanowiłam nieco to danie urozmaicić i zapakować w chrupiącą bułkę, z dodatkowa porcją warzyw i idealnego sosu tataskiego. Inspiracją była jedna z wrocławskich miejscówek z żarciem, więcej przeczytacie tutaj.
Seroburger - składniki:
na jednego człowieka
- Ser - zasadniczo dowolny, smażyłam już na prawdę wszystko. Tym razem użyłam jednak mozzarelli i taka opcja chyba smakuje mi najbardziej.
- Płatki kukurydziane (jeśli wolicie, użyjcie bułki tartej)
- Bułka
- Sos tatarski (wstyd się przyznać, ale użyłam kupnego. Nie opłaca mi się robić łyżki sosu na jednego burgera, a nikt z mojej rodziny tego nie je)
- Pomidor
- Ogórek
Przygotowanie:
1. Płatki kukurydziane rozgniatamy moździerzem na drobne kawałeczki. Bułkę wrzucamy na chwilę do piekarnika na 120-150 stopni, aby się podgrzała.
2. Ser dokładnie panierujemy. Sekretem tego dania jest odpowiednie smażenie - smażymy na gorącym, głębokim oleju dosłownie przez chwilkę, aby panierka zrobiła się złota, ale ser nie rozpuścił. Panierowanie również jest ważne - cały kawałek trzeba dokładnie pokryć grubą warstwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz