piątek, 3 kwietnia 2015

Podsumowanie marca


Podsumowań miesiąca nie było już od dłuższego czasu, jakoś nigdy nie miałam wystarczająco dużo zdjęć, aby jakoś to zebrać w jeden wpis. W marcu jednak wiosna jakoś mnie natchnęła do działania, aparat był ze mną na wszystkich spacerach i starałam się jak najwięcej udzielać na Instagramie.




Marzec zleciał naprawdę błyskawicznie, miałam mnóstwo zajęć i tak naprawdę na niewiele rzeczy miałam czas. Doszło mi sporo dodatkowych godzin w szkole, jeżeli dołożyć do tego zajęcia poza szkołą i naukę na bieżące sprawdziany, to w grafiku robi się naprawdę ciasno.

Przez większość miesiąca pogoda nas rozpieszczała. Jak pewnie już wiecie, mieszkam tuż nad stawem i chyba łabędzie coraz bardziej mnie lubią. Jeśli przyjdę z odpowiednią porcją jedzonka, to nawet dadzą podejśc i nie nasyczą, takie przyjacielskie.


Jak już jesteśmy przy stawach, to czasem potrafi być całkiem strasznie


Poza tym zostałam chyba mistrzem gorącej czekolady, ta na zdjęciu jest z sosem truskawkowym i bitą śmietaną. Sama czekolada jest dla mnie zdecydowanie za słodka, ale taka przełamana owocami to prawdziwy ideał. Przepis na pewno pojawi się po świętach.


W marcu była też prawdziwa akcja ratunkowa. Kot (na szczęście nie mój) wszedł na drzewo o bardzo giętkich gałęziach. Gałąź wygięła się pod jego ciężarem i nie potrafił wrócić. Siedział tam biedny przez pół dnia, aż wezwaliśmy panów strażaków, żeby go zdjęli. Kot jednak tak wystraszył się akcji ratunkowej, że sam zeskoczył z drzewa i mimo, że było bardzo wysoko, nic mu się nie stało. 



To właśnie w marcu powstał kolejny, najpiękniejszy na świecie album, tym razem z Włoch. Reszte stron możecie zobaczyć tutaj.


Moje koty pobijały rekordy swojej fotogeniczności, patrzcie, na zdjęciu poniżej nawet widać, że to nos. Dodatkowo Cziki ostatnio upodobał sobie moje łóżko jako miejsce do spania  co wieczór próbował odebrać mi kołdrę.


W ogródku pojawiły się jakieś nieśmiałe oznaki wiosny. Co prawda właśnie zasypuje je śnieg, a malutkie pączki magnolii przed domem zamieniają się w kostki lodu, ale grunt, że były.


W jeden z marcowych, słonecznych dni wybraliśmy się z P. na wycieczkę rowerową do lasu. Udało mi się nawet wsadzić nogę w jakąś dziurę pełną pająków.


W szkole miałam całonocny maraton z językiem angielskim. Rozwiązywaliśmy arkusze maturalne, zrobiliśmy angielskie karaoke i jeszcze parę innych rzeczy, na których niestety już mnie nie było, bo musiałam wyjść chwilę po północy (wiecie, świąteczne sprzątanie od rana). Udało mi się jednak załapać na kawałek ogromnej pizzy.


Uzbierałam znaczki w Lidlu i zdobyłam książkę kucharską. Jest pełna naprawdę ciekawych przepisów, na dodatek większosć z nich jest prosta i nie wymaga skomplikowanych składników. Jest przepięknie wydana, zdjęcia są baardzo apetyczne. Poza przepisami na ciasta i i desery, znajdziemy tu też pomysły na konfitury czy koktajle. Przepysznie.


W marcu przeczytałam kilka książek, ale zdecydowanie najczęśniej otwieraną pozycją była ta na zdjęciu poniżej.


Odkryłam też świetny profil na Instagramie. Na wordinaire znajdziecie mnóstwo ciekawych, angielskich słówek, codziennie pojawia się jedno z nowe z wyjaśnieniem prawidłową wymową i przykładamy zastosowań. Warto obserwować :)

Na koniec mały przegląd marcowego instagrama:


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @olsonekg

Na dzisiaj to wszystko. Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt, odpocznijcie trochę i naładujcie baterie.
Zapraszam do oberwowania mojej strony na Facebooku  oraz profilu na Instagramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz