niedziela, 5 października 2014

Migawki z Władysławowa czyli pożegnanie lata 2014



Jak  wiecie, końcówkę wakacji spędziłam nad polskim morzem. W zasadzie wróciłam dopiero 1 września, co oznacza że podczas rozpoczęciu roku szkolnego przebywałam chyba w najlepszym dla tego dnia miejscu - poza szkołą. Mimo, że od powrotu minął ponad miesiąc, ciągle zwlekałam z publikacją zdjęć. To już ostatni wpis z letnich podróży (tak myślę) więc zamykam nim pewien etap pełen słońca, gorących dni i opalonych ciał i... zaczynam myśleć o kolejnych, jeszcze bardziej ekscytujących. Jednak tym wpisem żegnam się z latem i chcę wam przesłać choć trochę nadmorskiego słońca, które doda wam energii na nadchodzące szare dni. Zdjęć jest mnóstwo bo i wybór był bardzo ciężki. Przygotujcie się!

Na początku poznajcie naszą ekipę - na zdjęciu od lewej Pepiś, Kaczi, P, Ja i Barbra. Jest jeszcze Szyjek ale w tym momencie pełnił funkcję fotografa. Poznacie go za chwilę.

Pomimo wyjazdu pod koniec sierpnia, pogoda była naprawdę cudowna. Woda była ciepła i nawet zimny wiatr nie odstraszał nas od skakania po falach i chlapania się wodą.


Zdjęci Basi robiącej zdjęcie Kaczi robiącej sobie zdjęcie. Polecam



No po co się czesać?




Jak widać nawet pod koniec sezonu na plaży było sporo ludzi. Nie wyobrażam sobie jak musi wyglądać Władysławowo w środku lipca ;)



 Jak na blogerkę przystało, iście blogerskie śniadanie. Dzieło moje i P.

Z przodu Szyjek aka Papryk aka Klopsiki. Resztę już znacie.



Wiecie, wyjazd pod koniec sezonu ma wiele zalet. Fakt, pogoda jest ryzykowna, ale no kiedy nie jest. Znam osoby, które spędziły dwa tygodnie na Chorwacji w ciągu wakacji moknąc w deszczu.
Ale kiedy jedzie się gdziekolwiek na przełomie sierpnia i września można liczyć na dużo niższe ceny. My trafiliśmy na namioty Croppa i House'a z przecenami. Normalnie nie lubię tych sklepów, ale no proszę, grube, piękne rajstopy za 5 zł?
Poza ciuchami, były namioty ze wszystkim. No dosłownie ze wszystkim. Ja kupiłam woreczek muszelek, dwie pary skarpetek (jedne ciepłutkie, drugie do balerinek), dmuchany fotel na telefon, pierdółki do kuchni, wielkie coś do puszczania baniek mydlanych i mnóstwo innych niepotrzebnych, chińskich badziewi i zapłaciłam niecałe 20 zł

Poniżej profesjonalny modele w chińskich perukach i czapeczkach



Pewnego dnia panowie kupili nam cudowne prezenty, więc nie mogłyśmy być gorsze. Dostali prawdziwe kły rekina i gangsterskie sygnety. A białe okulary są z Euro 2012, polecam znów.




Zawsze wiedziałam że P jest artystą <3


Dementuję plotki o młodzieży XXI wieku - wcale nie chlejemy bez przerwy. Czasem gramy nawet a karty. A i w Eurobiznes też umiemy.










Symbol męskości. #tobyłprawdziwyrekin


Nie wiem jak to możliwe, że na moim aparacie, gdzie żarcie jest jednym z najczęściej fotografowanych obiektów, znalazła się tylko jedna fotka nadmorskiej rybki. Dobra rybka, dobra.


Dla mnie przysmak wyjazdu - ziemnior usmażony na frytkę i nabity na kijek.
Myślcie wszyscy, że P to chłopak moje przyjaciółki. Bycie fotografem - brak zdjęć.


Wybraliśmy się też do parku linowego. Niestety mój lek wysokości wygrał i mimo, że poszłam na niższą trasę niż reszta, musiałam zejść po trzeciej przeszkodzie. Taki mięczak :(




Ale pozostali byli bardzo dzielni:




#zdrowepapu #grylcodziennie


Dobra, wszystkie wcześniejsze foty kłamią Tak naprawdę, to nasze prawdziwe oblicza:



Jak na prawdziwych nadmorskich turystów przystało, nie mogliśmy ominąć salony gier. Kaczi ograła mojego chłopaka, automat zjadł chłopcom pieniążka a ja nie grałam bo nie lubię przegrywać, a moja koordynacja ruchowa ma przy takich zabawach dobre melo.


 
Jedyna fota gdzie jesteśmy wszyscy



I pozegnalne zdjęcie z pociągu. Tutaj wspomnę trochę o podróży pociągiem - było ciężko ale daliśmy radę. Sama nie wiem, czy lepiej jechać w dzień czy w nocy. W dzień podróż bardziej się dłuży, a w nocy jest strasznie niewygodnie. A czy wspomniałam, że droga powrotna do Katowic zajęła nam 14 godzin. Do tego w pociągu nie było prądu i było całkiem ciemno. Ale mimo to było - przez większość czasu - strasznie śmiesznie i świetnie się bawiliśmy.


Dziękuję za uwagę, do widzenia.

PS: Pozdrawiam wszystkich uczestników wyprawy i kochanego dziadka. Dziadku, wiem, ze potępisz nasze miny na tych zdjęciach, ale cóż - dzisiejsza młodzież tak już ma. Może kiedyś zmądrzejemy :)

2 komentarze:

  1. Mogłabyś zdardzić co to za piękna dziewczyna o tym złocistym kolorze włosów ,czy to ta twoja przyjaciółka o której często piszesz ?

    ps. przekaz jej ,ze jest 8 cudem swiata i dla niej odwiedzam twojego bloga !
    ps.2 CZEKAM NA WIEKOSZC ILOSC POSTOW O NIEJ I troszke wiecej zdj
    z gory dzięki :*





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie ona :) Ona została w domu bo nie chciała przegapić rozpoczęcia roku :(
      Przekażę, choć ona nie lubi być fotografowana, więc raczej nie licz na więcej zdjęć :(

      Usuń