wtorek, 29 lipca 2014

Fotorelacja z Mistrzostw Świata Red Bull Air Race w Gdyni


Miniony weekend spędziłam nad polskim morzem, na uroczym campingu w Sopocie. To był dość szalony pomysł, bo przejechałam cały kraj aby zobaczyć mistrzostwa świata w lataniu samolotami, które w sumie szczególnie mnie nie interesują. Ot tak, przyjemnie się na to patrzy, ale jedynie z ziemi. Mimo to zawody były naprawdę ciekawym widowiskiem i spędziłam nad Bałtykiem cudowne chwile. Zapraszam na relację.


Część pierwsza - zawody
W Gdyni byłam zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Całość odbywała się przy nadmorskim bulwarze, a wstęp był całkowicie darmowy - trzeba było jedynie pokonać bramki z ochroną co nie było wcale takie proste, ze względu na wszechobecny tłum. Potem wystarczyło już znaleźc wygodne miejsce na plaży, rozsiąść się i podziwiać. A podziwiać było co, bo umiejętności pilotów były naprawdę na wysokim poziomie. Samoloty latały nad morzem, na bardzo niskim pułapie. Trasa wyścigu obejmowała bramki mierzące czas, slalom i kilka ostrych nawrotów. Bramki wymagały dużej precyzji, bo samolot musiał się zmieścić w w polu o wysokości 10 m, o ile dobrze pamiętam i szerokości 13 m. Komentatorzy podawali informację, że rozpiętość skrzydeł samolotu wynosi 8-9 m, co pozostawia nieco ponad 2 m marginesu z każdej strony. Przy prędkości nawet 370 km/h - bo taka była maksymalna możliwa prędkość w momencie startowania - te 2 metry wydają się być naprawdę niewielką odległością. 
  Przy takich prędkościach i zwrotach na pilotów działa ogromne przeciążenie i była naprawdę w szoku jak ludzie są w stanie to wytrzymać i jeszcze kontrolować. Wiem, że jest to efekt lat treningów i na pewno wrodzonego talentu, ale mnie, osobie która ma mdłości na karuzeli, nie mieści się to w głowie.
  Slalom pomiędzy wysokimi słupami również wyglądał imponująco. Samoloty mknęły pomiędzy nimi pochylone pod kątem 180 stopni i sama chwilami nie wiedziałam, czy akurat dany pilot leci głową do góry czy do dołu.
  Każdy uczestnik wykonywał trasę dwukrotnie. Warto wspomnieć, że w sobotniej konkurencji można było podziwiać również polskiego pilota - Łukasza Czepielę. 












Część druga - pokazy
W przerwach pomiędzy konkurencjami równiez nie można było się nudzić. Komentatorzy cały czas zagadywali widownię, dostaliśmy również czerwone i białe chorągiewki, aby cała plaża mogła zmienić się w polską flagę. 




Zorganizowane zostały również najróżniejsze pokazy. Najpierw tuż nad naszymi głowami przeleciało nowe dziecko Boeinga - Dreamliner. Byłam w szoku, bo pomimo ogromnych gabarytów, maszyna jest cichutka.




Kolejną atrakcją był występ grupy Breitling Jet Team. Załoga złożona z siedmiu pilotów wykonywała skomplikowane akrobacje przy pomocy odrzutowców. Cały pokaz wykonany był idealnie równo i bardzo precyzyjnie, samoloty latały razem, pojedynczo, wymijały się ze sobą na najróżniejsze sposoby, i wznosiły na ogromne wysokości, aby zakończyć pokaz wyrzuceniem świecących rac w powietrze. Całość przy akompaniamencie doskonale dobranej muzyki stanowiła imponujące widowisko. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz