Dodam, że pizza też nie była za dobra... i jeszcze ta kiełbasa :o
Resztę dnia spędziłam z chłopakiem, który mimo lekkiego niezrozumienia mojej chęci posiadania bloga, cierpliwie znosi mnie biegającą z aparatem za każdym kotkiem, ptaszkiem czy kwiatkiem, a także za nim samym. Ten tydzień był dość pracowity, więc mieliśmy dla siebie niewiele czasu i chyba nadrobimy to dopiero w weekend, jeśli nie w przyszłym tygodniu.
Niestety nie chciał pozować. Ale jeszcze nie raz go tu zobaczycie, podobnie jak Basię - to taka moja dwójka życiowych kompanów :)
Tak ogólnie to uwielbiam wiosnę. To znaczy.. uwielbiam wszystkie pory roku, ale akurat w tym momencie wiosnę najbardziej. Uwielbiam drzewa pełne drobnych kwiatków, zieloną trawę, która aż razi w oczy, przyrodę budzącą się do życia, promienie słońca i tą taką niesamowitą energię, którą to wszystko daje. Właśnie wiosna nabardziej doceniam moje miejsce zamieszkania - tuż nad brzegiem stawu rojącego się od kaczek i łabędzi. Gdyby tylko usunąć pająki, to mogłabym zostać we wiośnie na zawsze.
Kuszę w kwiatkach.
Tyle na dziś.
Wracam do swojej wiosny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz