poniedziałek, 23 czerwca 2014

Pasta jajeczna czyli idealne wiosenno-letnie śniadanie

Kto z Was był kiedyś na jakimś obozie? Ale wiecie, nie takim nad błękitnym morzem gdzie stołuje się w pięciogwiazdkowym hotelu, tylko takim... po staremu, kiedy spało się w pokojach po kilka (lub kilkanaście) osób, każdy gwałtowny ruch budził do życia chmury kurzu a w kubkach po napojach więziło się ślimaki. Nocami siedziało się w pokoju z latarką w telefonie i opowiadało straszne historie. Dobra, z tym to przegięłam. My dręczyliśmy ludzi z telefonu zaufania. Nie ważne. Kto z Was lubił jedzenie na takich obozach? Rozgotowane ziemniaki, niedosmażone frytki, zupy o bliżej nieokreślonej konsystencji? No kto..? No właśnie, a ja zawsze lubiłam. Jedzenie było zawsze jedną z moich ulubionych atrakcji na obozach, choć wtedy się do tego nie przyznawałam - bałam się, że reakcja mogłaby być podobna jak na wyznanie, że lubię jeść kupę. Obozowa stołówka była zawsze obiektem wszechobecnego hejtu a po całym obozie krążyły legendy o kopytach znalezionych w kotlecie. Ale to dobrze. Więcej zostawało dla mnie.

Była tylko jedna sytuacja, kiedy jedzenie na obozie zapadło mi w pamięć pod względem negatywnym. To był obóz jeździecki i za jakąś straszną pierdołę dostałam z kumpelami karny dyżur. Jako, że wypadał w porze obiadu, nie zjawiłyśmy się na nim, za co ukarano nas kolejnym dyżurem - tym razem w czasie kolacji. W obawie, że odbiorą nam też śniadanie musiałyśmy się na obu tych dyżurach zjawić. Było strasznie śmiesznie, ale kiedy głodne i zmęczone wpadłyśmy na stołówkę, okazało się, że jedynym dostępnym pokarmem są zapiekanki z pieczarkami. Ketchup skończył się przy pierwszej więc było ciężko. Ale dobrze że coś dostałyśmy.

Do obozowych faworytów zawsze należała zupa pomidorowa, kotlety mielone (dalej nie wiem jak oni je tam robili, że były takie pyszne), gołąbki i pasta jajeczna. Ta ostatnia przez wiele lat była dla mnie tylko wakacyjnym wspomnieniem, wydawało mi się, że to nie wiadomo jak trudne. Skoro jest dobre, to przecież musi być trudne. Natomiast kupne pasty, choć często smaczne, ani w jednej setnej nie oddawały smaku lata. Do czasu gdy spróbowałam zrobić taką sama. Jest idealna i do przygotowania w kilka minut. Zobaczcie sami.

Składniki:
na 2 osoby lub jedną taką jak ja, która na kanapkę nakłada 2 cm pasty

  • 2 ugotowane jajka
  • ok. 1 płaska łyżka majonezu, choć ilość w dużej mierze zależy od tego, jakiego majonezu użyjecie
  • dodatkowo: cebulka, szczypiorek, ulubione zioła, rzodkiewka.. U mnie szczypiorek



Przygotowanie:

1. Jajka rozgniatamy na miazgę. Jeżeli robimy pastę z 1-2 jajek, wystarczy nam widelec, jeśli z większej ilości, to lepiej potraktować jajka blenderem


2. Dodajemy majonez i drobno posiekane dodatki. Majonez najlepiej dodawać ,,na oko" aż pasta będzie mieć dość zwięzłą konsystencję. Można przyprawić


3. Gotowe! :)


Smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz