niedziela, 4 maja 2014

Majówka na końcu świata.


Wybór miejsca na weekend majowy był dosyć spontaniczny. Chcieliśmy z chłopakiem jechać gdzieś w miarę blisko, aby nie stracić zbyt dużo czasu na podróż i w jakieś ładne miejsce. On lubi ładne miejsca i kontakt z naturą, ja też czasem potrzebuję odpoczynku od miejskiego tłumu. Znaleźliśmy więc pole campingowe w Małopolsce i tam mieliśmy się udać, jednak prognozy pogody zniechęciły nas do biwakowania. Zaczęliśmy szukać miejsc w pobliżu i tak padło na pokoik w małym domku w Porębie Wielkiej. Miejscowość jest malutka i mieliśmy spory problem z dojechaniem na miejsce (korki + słuchanie GPS-a spowodowały, że pokonanie 120 km zajęło nam 5 godzin), jednak wynagrodził nam to malowniczy, górski krajobraz.

Przyjechaliśmy na miejsce po południu i od razu ruszyliśmy rozeznać się w terenie. Podjechaliśmy kawałek samochodem i znaleźliśmy śliczną łąkę położoną na lekko pochyłym wzgórzu. Widoki były niesamowite i gdyby nie towarzyszące nam owady, chętnie zostałabym tam dużo dłużej.






Wieczorem ewakuowaliśmy się nad rzekę i nad jej brzegiem zrobiliśmy mały piknik

Następnego dnia zaczęliśmy szukać ciekawych propozycji na spędzenie przedpołudnia. Jak mówiłam, miejsce wybraliśmy spontanicznie i zupełnie nie wiedzieliśmy co ciekawego możemy tam zobaczyć. Próbowaliśmy znaleźć w pobliżu jakiś basen, ale w końcu wylądowaliśmy na spacerze w Nowym Targu - ok 30 km dalej. Samochód jest jednak ogromnym ułatwieniem w podróży.
W nowym targu pokręciliśmy się trochę po rynku, zjedliśmy pizzę i wysłuchaliśmy opowieści pana w kwiaciarni o tym, że ,,po ślubie to babę tylko na saharę sprzedać". 





Tak jak będąc w Krakowie, warto zjeść lody na starowiślnej, tak w Nowym Targu na uwagę zdecydowanie zasługują Nowatorskie Lody, tuż przy rynku. Są przepyszne, niestety wybór smaków nie jest zbyt duży i tego dnia w sprzedaży były głównie owocowe, za którymi nie przepadam. Ale śmietankowe były doskonałe.

Kiedy wracaliśmy pogoda całkowicie się popsuła, zaczęło grzmieć i mocno padać. Na szczęście wieczorem nieco się uspokoiło, choć cały czas było chłodno. 


Wieczór spędziliśmy w pokoju grając w gry planszowe. Im jestem starsza, tym bardziej je doceniam :) Następnego dnia wyjechaliśmy dosyć wcześnie w obawie, że będą korki, na szczęście drogi były puściutkie i bez problemu dojechaliśmy do domu. To było naprawdę fajne - siedzieć na fotelu pasażera z mapą na kolanach. Ogólnie cudownie nam się razem podróżuje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz