środa, 6 sierpnia 2014

Lipiec w zdjęciach

Lipiec minął błyskawicznie, nawet nie zorientowałam się, kiedy rozpoczął się sierpień. Chwilowo postanowiłam zrezygnować z ,,przeglądu tygodnia". Dlaczego? Po pierwsze, nie miałam zupełnie czasu na szperanie w internetach i wyszukiwanie linków. Po drugie, mam zwyczajnie za dużo zdjęć z lipca, aby ograniczyć się do kilku. Mimo to, bardzo chcę się z wami tym podzielić. Z wami i z samą sobą, bo wszystko co tu wrzucam jest jakąś formą pamiętnika. Dzięki blogowi zdjęcia, które normalnie leżałyby samotnie na dnie dysku, stają się niezapomniane.


Na wyprzedażach w Tesco udało mi sie spełnić dziecięce marzenia (wcale nie takie dziecięce, marzyłam o tym całe życie) i kupić wielki zestaw cienkopisów Stabilo, przeceniony na 30 zł, o ile dobrze pamiętam. Jestem miszczem

Mały próbował udawać, że wcale nie jest czarny. Nie wierzcie mu. 


Znalazłam kolejny samochód swojego życia. Nie jest idealny, ale to, że stary mi wystarcza. Chociaż miętowy, który widziałam w Czarnogórze oraz kilka innych, które jeszcze Wam pokażę, było i wiele piękniejszych....


Znalazłam malutką żabę-modelkę. Niestety zaraz po sesji uciekła 




Kiedy ja zabawiałam się z żabką, mój brat próbował dorwał się do hipsterskiego roweru babci. 



Zupełnie nowy klimat w pokoju zapewniła mi nowiutka lampa z Ikei. Wygląda jak ogromny dmuchawiec i świetnie komponuje się z moim - całkiem sporym - pokojem. 



Nigdy nie umiem wyrzucić zwiędłych kwiatków i tak stoją, stoją i gniją....


Wzięłam udział w wyzwaniu smaku ogranizowanym przez Pepsi i dostałam całkiem fajne, niebieskie okularki (choć wskazałam Colę). Tym samym mój zbiór szalonych okularów powiększył się do czterech sztuk, co jest całkiem niezłym wynikiem, biorą pod uwagę, że dwa miesiące temu miałam tylko te serduszkowe. Ogólnie okulary - nie tylko przeciwsłoneczne - są u mnie dość problematyczną kwestią.


Pokochałam biedrę z dwóch powodów. Pierwszym jest Aero o smaku białej czekolady. Miętowe niezupełnie mi podchodzi, ale to jest całkiem smaczne.


Drugim powodem jest mleko w tubce czyli powrót do czasów dzieciństwa. Najlepiej smakuje na zimno, więc cały czas trzymam w lodówce i sączę powolutku. Ogólnie rzadko jem słodycze, ale od mleka chyba sie uzależniłam. Jako że jest płynne, moje wrażliwe zęby nie mają z nim żadnego problemu. Same plusy! :)


Kosmetyczną półkę zasilił balsam firmy le petit marseillais. Fajnie nawilża, szybko się wchłania i ma opakowanie z pompką, co jest bardzo wygodne. Do tego ma cudowny zapach, jakby lekko brzoskwiniowy, który na długo zostaje na skórze. Minusem może być cena, ok 15 zł za 250 ml, ale myślę, że będzie dość wydajny.


To już wszystko na temat lipca.Pominęłam miejsca, w których byłam, bo każde z nich doczeka się osobnego posta. Mam nadzieję, że sierpień będzie równie pełny wrażeń :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz