czwartek, 4 września 2014

Szalonego tripa dzień trzeci - znów Budapeszt

Wybaczcie chwilową ciszę, ale dopiero 1 września wróciłam z wyjazdu i wciąż mam problem z wciągnięciem się w szkolny rytm. Wracam więc do was z kolejną częścią relacji z wakacyjnej przygody. Poprzednio mogliście zobaczyć miejską stronę Budapesztu - ważniejsze zabytki, uliczki, kamienice... Dzisiaj pokażę wam coś innego, bowiem kolejny dzień podróży spędziliśmy na uroczym leniuchowaniu w zielonych zakątkach. Chociaż, nie przesadzajmy z tym leniuchowaniem - przeszliśmy pieszo wiele kilometrów




Zaczęło się od Wyspy Małgorzaty. To tak naprawdę ogromny park otoczony ze wszystkich stron Dunajem. Pełno zieleni, kolorowej roślinności i elektrycznych autek. Wzdłuż rzeki biegnie długa ścieżka do biegania wyłożona specjalną, miękką nawierzchnia. Super sprawa. W parku rozstawione są urządzenia do zgniatania butelek, a nawet zwykły plac zabaw ma walory edukacyjne. To naprawdę dobrze przemyślanie i bardzo ,,eco" miejsce. Idealne na odpoczynek w ciepły dzień. Można rozłożyć się na trawie i patrzeć w chmury. Znajduje się tu też ogromny kompleks odkrytych basenów, którego tym razem nie dałam rady odwiedzić, ale byłam tam kilka lat temu.





Takie piękne napoje można było nabyć.

Langos czyli drożdżowy placek smażony na oleju, podawany najczęściej ze śmietaną i tartym serem. Zdecydowanie nie jest to lekkie danie, ale za to jakie pyszne!


Później dłuugi spacer przez miasto...




.... aż dotarliśmy na Varosliget czyli do ogromnego Parku Miejskiego. Jedną z jego części jest Plac Bohaterów, gdzie znajdują się posągi przedstawiające zasłużonych dla kraju władców. Półkolista kolumnada robi naprawdę ogromne wrażenie.







Tyle na dziś. Dziękuję. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz