środa, 28 maja 2014

Kilka powodów, by odwiedzić Czarnogórę

Nazwa ,,Czarnogóra" - według przewodnika - wymyślona została przez kupców z Wenecji, którzy widząc wyrastające znad brzegu góry, przestraszyli się tak bardzo, że uznali kraj za ciemny i straszny. Nie wiem, na ile prawdziwa jest ta historia, ale już sama nazwa ma w sobie coś magicznego. Czarnogórę miałam okazję odwiedzić z lipcu 2013 roku i było to jedno z najbardziej fascynujących miejsc, w jakim miałam okazję się znaleźć, a pochwalę się nieskromnie, że widziałam już kilka innych w swoim życiu. Czarnogóra jest inna. Jest pełna sprzeczności, nieodkryta.. I właśnie dlatego o tym piszę. Bo może dzięki temu ktoś zdąży ją okryć i zakochać się w jej niezwykłych krajobrazach, zanim zmieni się w drugą Chorwację, pełną przepełnionych kurortów.
Przygotujcie się na potężną dawkę zdjęć, choć postaram się Was nie zanudzić :)





Już Czarnogórskie lotnisko przeniosło mnie do innego świata. Najpierw długie kołowanie nad bujnymi lasami, a potem... lądowanie na lotnisku kilkanaście razy mniejszym, niż to w Warszawie czy Katowicach. Pamiętam, że poza naszym samolotem stał na nim dokładnie jeden inny. Nie wiem jak wygląda to w tym momencie, ale jeszcze w zeszłe wakacje jedynie loty czarterowe obsługiwały połączenie Polska-Czarnogóra.
Po odebraniu bagaży, załadowano nas do autobusu i ruszyliśmy do naszego miasta - Ulcinja.

Ulcinj jest jednym z najstarszych miast na wybrzeżu. Podejrzewa się, że może mieć nawet dwa tysiące lat. I mimo, że wiele zabytków zostało zburzonych, wpływy kultur sprzed wieków są tutaj wyraźnie dostrzegalne, Budowle w najróżniejszych stylach przeplatają się ze sobą, często tworząc spójne całości.




A jednak... pierwszą rzeczą, jaka mocno uderza nie są oryginalne budowle, a bieda. Kiedy siedzi się w hotelu, wszystko wygląda ,,normalnie" - plaża ze słomianymi parasolami, szwedzki stół , białe ręczniki w łazienkach.. Ale kiedy wyjdzie się na zewnątrz.. to jest coś kompletnie zaskakującego. Już po odejściu kilkuset metrów, widzimy małe, blaszane domki zbudowane z kilku segmentów, które przy mocniejszym podmuchu wiatru prawdopodobnie runęłyby na ziemię, wanny ustawione na ogródkach, poniszczone samochody. Tak, Czarnogóra była miejscem wielu odkryć motoryzacyjnych. Ale o tym za chwilę. Sklepy często mieściły się w dużych, drucianych klatkach, a posesje z reguły nie były ogrodzone. Bardzo często domy nie były wykończone, a z dachów wystawały długie pręty, jakby kolejne piętro miało być jeszcze dobudowywane.



Na zdjęciu powyżej widać ,,ciekawą" architekturę Ulcinja - widzicie wiszący fragmet hotelu?

Pamiętam, że jadąc autokarem z lotniska do hotelu widziałam leżący na poboczu rozbity samochód, prawdopodobnie po jakimś wypadku. Kiedy wyjeżdżałam z miasta tydzień później, dalej tam leżał, lecz już pozbawiony wielu części, które innym mieszkańcom mogły bardziej się przydać. Na wielu podwórkach można było dostrzec sterty podobnych składowanych gratów. Nie mówię, że cała Czarnogóra jest taka. Po prostu jest to tutaj bardzo powszechne zjawisko.

Specjalne urządzenia do połowu ryb


Ale poza wspomnianą biedą, Czarnogóra ma do zaoferowania miejsca jedyne w swoim rodzaju. Warte polecenia jest Jezioro Szkoderskie, które jest największym jeziorem na Bałkanach. Znajduje się na granicy Czarnogóry z Albanią, osiąga bowiem nawet 360 metrów kwadratowych powierzchni. Wahania poziomu wód są dosyć duże ze względu na klimat - latem duża część wód odparowuje i jego zasięg się zmniejsza. Spora część jeziora jest kryptodepresją, głębokość dochodzi nawet do ponad 40 metrów.


Warto zwiedzić również większe miasta - Budvę i Kotor. Samo centrum Ulcinja również zasługuje na uwagę, choć nie każdy musi lubić takie klimaty. Nie będę dokładnie tych miast opisywać, bo lepiej ode mnie zrobią to przewodniki.










Jednak jedną z najciekawszych rzeczy, jaką można zrobić będąc w Czarnogórze, jest wycieczka do Albanii. Gdybym miała jednak opisywać ten temat w tym poście, zrobiłby się okropnie długi, więc o Albanii wspomnę jeszcze niebawem.

Ale wróćmy do samochodów. Czarnogóra i Albania konkurują ze sobą o miano mistrza alternatywnej motoryzacji. W Albanii widywałam tylną część samochodu wraz z siedzeniami przyczepioną do konia lub osiołka, natomiast w Czarnogórze... cóż, nawet nowsze samochody, na polskich drogach budziłyby sporą sensację.

Oj tam, lusterko odpadło



Miałam jednak niemałe szczęście do samochodów. O ile ten temat z reguły zupełnie mnie nie interesuje i sportowe auta nie robią na mnie wrażenia, to mam ogromną słabość do starych pojazdów. Niesamowicie mi się podobają i ubolewam nad tym, że przestano je produkować. Kiedy byłam w Czarnogórze, tuż obok mojego hotelu organizowany był zjazd starych samochodów, bardzo zadbanych i podrasowanych. Skutkowało to tym, że co jakieś pięć minut stwierdzałam, że właśnie znalazłam auto mojego życia i nie potrafiłam przejść ulicą bez serii radosnych pisków. 







Ten chyba został autem życia, chociaż konkurował z niebieskim widocznym wyżej

Czarnogóra była dla mnie miejscem o tyle magicznym, że jeszcze nie przeludnionym. Nie przepadam za kurortami, a szwedzki stół na śniadanie czy leżaki z bambusa nie są moimi wyznacznikami idealnych wakacji. Uwielbiam odkrywać, zwiedziać, znajdować coś, o czym nikt wcześniej mi nie wspominał i opowiadać potem o tym wszystkim wokół. Uwielbiam długie wędrówki nowymi trasami, kiedy wszystko jest tak niesamowicie inspirujące, dodaje jakiejś niezwykłej energii... Lubię widzieć ludzi, to jak żyją, jacy są, jakie mają problemy i jak bardzo ich kultura różni się od mojej. Dlatego nie lubię tłocznych kurortów przesiąkniętych wpływami turystów - chcę wejść w sam środek ludzkiego świata, takiego, który jest czyjąś codziennością. Dzięki temu moja codzienność staje się coraz bogatsza, coraz bardziej ją doceniam i coraz lepiej wiem, czego mi w niej brakuje, a co jest w sam raz. Podróże są czymś inspirującym, to najbardziej inspirująca część mojego życia, którą uwielbiam i chcę, aby moja przygoda trwała jak najdłużej. Coraz lepiej określam swoje cele, wiem co najbardziej mnie przyciąga. Wiem z kim chcę to wszystko odkrywać. Cieszę się niezmiernie, że mam rodzinę, która zawsze pchała mnie w nieznane rejony i pokazywała nowe, cudowne miejsca. A co do Czarnogóry - jeśli zobaczyć, to właśnie teraz, kiedy jeszcze turyści nie zdeptali jej piękna. Na dodatek na razie jest dość tania, więc na co jeszcze czekać :)?




2 komentarze:

  1. Znalazłam link do tego postu u Aliny z desgneyourlife.pl :) za tydzień wybieram się właśnie do Czarnogóry i już nie mogę się doczekać, odkrywania tego kraju! Tylko, że ja jadę samochodem i w ciemno. W sumie to nawet nie wiem, gdzie się zatrzymamy :P ale za to mam listę miejsc, które na pewno odwiedzę ;D a Twoje podejście do podróżowania jest podobne do mojego - lubię miejsca nieodkryte, poznawać obcą kulturę, zwyczaje, kuchnię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, witam na blogu i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :) Czarnogóra jest naprawdę piękna, a hotelików i pensjonatów jest pod dostatkiem, więc na pewno coś znajdziesz dla siebie. Skoro masz auto, to tym lepiej, wszystkie zakamarki kraju stoją przed Tobą otworem. Bardzo chętnie przeczytam Twoją relację z wyjazdu :)

      Usuń