wtorek, 15 kwietnia 2014

Relacja z ekokiermaszu

W minioną sobotę w moim mieście odbył się kiermasz, na którym miałam okazję być. Zupełnie nie planowałam tego wyjścia, prawdę mówiąc nie wiedziałam nawet dokładnie o co chodzi i trafiłam tam zupełnie przypadkiem. Całość okazała się być jednak bardzo ciekawie zorganizowana

Całośc odbywała się w jednej ze szkół, jednak miejsca było dosyć sporo. Można było znaleźć wiele stoisk z regionalną ekożywnością, niektórych rzeczy skosztować i oczywiście kupić. Nie brakowało wędlin, oscypków, stoisk z kosmetykami czy przetworami z owoców. Mi udało się nabyć sok z malin, który ma w składzie, uwaga: maliny, cukier. Koniec. Jeśli ktoś ma własne krzaczki, to super, ale sklepowe soki zazwyczaj są naładowane chemią, a smakiem znacznie odbiegają od prawdziwych owoców.


Nie brakowało również stoisk z wielkanocnym rękodziełem. Najbardziej spodobały mi się filcowe pisanki oraz różne ozdoby zawieszone na gałązkach - planuję zrobić coś takiego w domu jeszcze przed świętami :)





Jeszcze ciekawszym miejscem była sala, w której przedstawiono porównanie różnych sklepowych produktów z ich odpowiednikami, które możemy zrobić w domu, a także produktów typu light z tymi klasycznymi. Można było spróbować domowego ketchupu, kremu czekoladowego (który chyba najmniej mi smakował) czy granoli (tutaj podobnie - moja smakuje mi bardziej, ale liczy się idea :)). Dla mnie nie było to jakieś szczególnie odkrywcze, ale dla mojej przyjaciółki zaskoczeniem był domowy kisiel. Niemniej uważam, że pomysł był świetny. Przy każdym produkcie leżały małe kartki z przepisami, które można było zabrać do domu.
Najbardziej spodobały mi się przepisy na smakowe wody, których można było spróbować na miejscu. Ja ogólnie wody strasznie nie lubię, chociaż wiem, że jest to dużo lepsze wyjście niż słodkie soki (które lubię bardzo :< ), Woda w takiej formie był dla mnie może nie tyle smaczna, co po prostu do wypicia, a to już spory postęp. Warianty były trzy, z czego pierwszy najbardziej przypadł mi do gustu
I. Woda truskawkowa:
- lekko gazowana woda (choć ja racze pokusiłabym się o niegazowaną - bardziej mi smakuje)
- truskawki
- świeża mięta
Truskawki umyć i nakłuć tak, aby puściły sok, miętę lekko zmiażdżyć w dłoniach. Zalać wodą, odstawić. Po około 10 minutach dodać lód

II. Woda brzoskwiniowo- cytrynowa
- przegotowana, ostudzona woda
- brzoskwinia 
- cytryna
- gałązka świeżej mięty
Owoce kroimy, wrzucamy do wody i odstawiamy do lodówki do schłodzenia

III. Woda ogórkowa (ten wariant smakował mi najmniej, ale może gdyby pokombinować i dodać więcej cytryny... )
- ogórek
- cytryna
- limonka
- bazylia
- jabłko
Postępujemy jak wyżej :)




Ostatnim punktem programu był wykład Anny Popek, która wraz z siostrą wydała książkę ,,siostry gotują" na temat zdrowej żywności. Wykład był poprowadzony naprawdę ciekawy, dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, choć podchodzę do tego wszystkiego z dużym dystansem. Nie można zakładać, że umrzemy od wszystkiego, a coś co dziś uważane jest za bardzo szkodliwe, niedługo może być uważane za zdrowe (jak choćby masło). Mimo to udało mi się nabyć książkę Anny Popek, którą postaram się niedługo zrecenzować :)


Selfie z książką na koniec :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz