piątek, 18 kwietnia 2014

Nowe życie w okularach

Okulary to dla mnie dość ciężki temat. Teoretycznie powinnam je nosić już od dawna. Poprzednie kupiłam w 1 klasie gimnazjum (4 lata temu) i chyba nigdy nie pokazałam się w nich publicznie.Sami chyba rozumiecie dlaczego.. ;)

Ok. Na zdjęciu nie wyglądają aż tak tragicznie, ale ja naprawdę źle się w nich czułam. Prawdę mówiąc, nie pamiętam, dlaczego wybrałam akurat te, ale przypuszczam że za namową mamy i/lub pani ze sklepu.

Moja wada wzroku nie jest bardzo duża, mam niewielką krótkowzroczność i astygmatyzm. Astygmatyzm jest u mnie największym problemem, bo widzę niewyraźnie nie tylko z daleka, ale nawet z bliska (nie mam problemu z czytaniem ksiązek itp, ale widzę znaczną różnicę kiedy patrzę na siebie w lustrze w okularach i bez nich), do tego obraz jest zniekształcony. Dochodziły jeszcze bóle głowy i różne inne rzeczy, których w żaden sposób nie łączyłam z wadą wzroku.

Jak wspomniałam, moja wada nie jest bardzo duża, wiec przez kilka lat chodziłam bez okularów i jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało, bo po prostu nie miałam porównania. Nie widziałam numerów autobusów czy też twarzy ludzi, ale po prostu potrafiłam bez większego problemu z tym funkcjonować. Ale nadszedł dzień, kiedy zamarzyło mi się zrobić prawo jazdy i jeździć sobie samochodem. A bez okularów nie było takiej opcji...

Zaczęło się chodzenie po salonach optycznych, które za każdym razem kończyło się załamaniem nerwowym i stwierdzeniem ,,kupcie mi nową twarz". Serio, lubię siebie, ale po prostu żadne okulary do mnie nie pasują. Z przeciwsłonecznymi miałam ten sam problem - dopiero w zeszłe wakacje udało mi się nabyć okulary w których wyglądam znośnie i są one w kształcie serduszek. Yolo.
Miała wielu doradców - mamę, chłopaka, przyjaciółkę. Wszyscy mieli odmienne wizje ale raczej zgadzali się ze mną, że bez okularów wyglądam lepiej. 

Nie chciałam okularów w stylu tych starych, czyli takich bez widocznych oprawek, bo wyglądam z nich zbyt poważnie, a to bardzo mi się nie podoba. Nie chciałam również żadnych wzorków, wolałam raczej jakiś uniwersalny kolor, który pasowałby do wszystkiego. Jako pierwszy przychodzi na myśl czarny, ale ten zupełnie mi nie pasuje. Nawet brązowy jest za za ciężki dla mojej drobnej twarzy. Więc padło na... różowy.


Kupując okulary stwierdziłam, że co tam, raz się żyje, i tak będę je zakładać tylko do samochodu. Tyle, że tak się nie da. Kiedy już przyzwyczaiłam się do świata w okularach (z początku miałam wrażenie, że wszystko jest zniekształcone, kręciło mi się w głowie i ogólnie było dziwnie), moja wada wzroku zaczęła mi poważnie przeszkadzać.Teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia w szkole, bo chodząc po mieście zwykle je zdejmuję. Od kiedy mam okulary, nie boli mnie głowa, nie mam problemów z przepisywaniem z tablicy i wiem, który autobus jedzie ^^ Nadal twierdzę, że bez okularów wyglądam dużo lepiej , ale model który wybrałam nie rzuca się za mocno w oczy i jestem z niego naprawdę zadowolona. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to napiszę, ale wiem że sporo osób ma podobne myślenie jak ja i woli narażać swoje zdrowie, zamiast po prostu się przełamać ;) Ja mam to szczęście, że moja wada nie pogłębiła się jakoś znacznie, ale różnie mogło być. Także - noście okulary. Do nowego wyglądu da się przyzwyczaić a komfort patrzenia jest zupełnie inny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz